Sponsorzy główni:
MUKS Widzew łódź

M. Misiuk: "Chcę pracować i osiągnąć z tym zespołem jak najwięcej"

11 lis 2025 | 19:08

W niedzielę drużyna Widzewa Łódź przegrała w Hali Parkowej z Akademią Gortata Gdańsk 62:69. Co po zakończonym spotkaniu powiedziały trener Małgorzata Misiuk i Julia Drop?

Małgorzata Misiuk:
„Nie ukrywam, że po tym meczu jestem rozczarowana. Wiedziałam, że będzie nam bardzo ciężko grać z takimi zespołami, bo mamy bardzo słabą strefę podkoszową i to wyszło w dzisiejszym meczu. Niestety, będziemy przegrywać spotkania, w których po drugiej stronie pod koszem są bardziej doświadczone zawodniczki. Na pewno jest mi przykro, bo chyba czasami wymagam za dużo, a nie mam do tego materiału.

W tym meczu zawiodły również liderki. Nie będę ukrywać, że jestem rozczarowana grą kilku z nich. To nie zmienia faktu, że dalej wierzę, bo chcę pracować i osiągnąć z tym zespołem jak najwięcej. Przed pierwszą kolejką ten mecz spisywałam na straty, ale chciałam powalczyć o zwycięstwo team spiritem i energią. To, co obmyśliłam sobie przed sezonem, niestety teraz się sprawdziło.

Drużyna z Gdańska miała doświadczoną Martynę Koc, z którą miałam okazję grać w reprezentacjach i klubach. Nie trzeba tego szerzej komentować, bo to zawodniczka, która doświadczeniem zjada praktycznie cały nasz zespół. Dlatego dziś bardzo żałuję też tego, że nasze zawodniczki obwodowe ostatnio dają mniej niż w ostatnich meczach”.

Na pewno mogę być zadowolona z gry obronnej zespołu. W tym fragmencie obwód robi dobrą robotę i daje mocny nacisk na piłkę. Chcemy grać wysoko i pokazywać rywalom, że będzie łatwo. Później niestety piłka często trafia pod kosz, a tam mamy kompletną dziurę. Nie mogę też podchodzić do tego wszystkiego tak krytycznie, bo mamy na dziś bardzo młody skład. Moja nadmierna krytyka wobec nich może się źle skończyć, a ja chcę, żeby się rozwijały, a nie zwijały.

Julia Drop:
„Nie da się ukryć, że ostatnio naszym widocznym mankamentem są rzuty osobiste. Myślę, że brakuje również w niektórych sytuacjach chłodnej głowy. Mówimy tu przykładowo o trzech z rzędu zbiórkach w ataku, po których marnujemy swoje szanse. To mocno podcina skrzydła, bo gdy zaczyna coś wychodzić, to w takich sytuacjach robimy dwa kroki wstecz. Musimy to wyeliminować, bo w spotkaniach z silniejszymi rywalami tym się po prostu przegrywa mecze.

Było dziś na parkiecie trochę chaosu. Czasami wprowadzałam go ja, ale znów powiem, że zabrakło po prostu chłodnej głowy. Boli to, że notujemy drugą porażkę z rzędu i to w taki sposób, bo uważam, że broniłyśmy w tym starciu dobrze. Nie da się jednak wygrać meczu, jeśli nie mamy zbiórek i osobistych. Ja również dwóch wolnych dziś nie trafiłam i to na pewno jest kwestia, którą jako zespół musimy poprawić.

Rozumiemy się na parkiecie coraz lepiej, ale na razie najbardziej widać to, gdy jest spokojnie i bezpiecznie. Problem robi się, gdy jest niebezpiecznie – wtedy wynik topnieje i kluczem jest opanowanie. To właśnie w takich momentach meczu wychodzą najmniejsze błędy, które niestety kosztują nas dużo. Nie są to też jakieś wielkie rzeczy, które trzeba poprawiać – chodzi bardziej o umiejętność utrzymania spokoju. Czemu teraz w wielu momentach nie udaje się go utrzymać? Myślę, że jest to spowodowane niskim wiekiem naszej kadry i małym doświadczeniem.

Cieszy mnie, że dziewczyny cały czas próbują i że jako zespół chcemy stawać się lepsze z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień. Kluczowe będą zwycięstwa w fazie play-off, bo teraz się jeszcze trochę uczymy. Na pewno najlepiej byłoby uczyć się, wygrywając mecze”.